Małgorzata błaga Wolanda, aby uratował jej ukochanego. Woland spełnia prośbę i oddaje im zarazem książkę o Piłacie, gdyż - jak mówi - „rękopisy nie płoną”. Mistrz chciałby też wrócić do sutereny, w której spędził swe najszczęśliwsze dni, ale mieszka tam w tej chwili obywatel Mogarycz, donosiciel.
›Mistrz .NET - ostatni dzwonek... 17:02Przypominamy, że tylko do jutra można rejestrować się do DrugichOgólnopolskich Mistrzostwach Programistów .NET. Konkurs rozpoczniesię w czwartek 27 kwietnia. Konkurs daje wyjątkową szansę rywalizacji i sprawdzeniaswojej wiedzy z zakresu platformy Microsoft .NET. Ponadto jest tobardzo dobra okazja aby poszerzyć swą wiedzę, skonfrontować zinnymi programistami, a dodatkowo zdobyć certyfikat. Oczywiście najlepsi mogą liczyć na nagrody, zwycięzca otrzymaFerrari - Acera Ferrari :-), można również wygrać konsolę XBox360oraz odtwarzacz MP3 Creative Zen. Poprzednia edycja cieszyła sięolbrzymim zainteresowaniem, mamy nadzieję że kolejna dostarczy niemniej emocji. Wszystkich, którzy czują się na siłach zapraszamy do rejestracji nastroniekonkursowej.
Watch Mistrz i Małgorzata cz. 2 - 1988 - Miasto on Dailymotion. Ja ktory mam podwojne zycie czyli dylemat Josepha Conrada cz.1 - 1988
"Mistrz i Małgorzata" jest zupełnie inna od tych wszystkich książek, które teraz czytałam. Ma w sobie coś zupełnie innego, coś, czego nie potrafię nazwać. Najważniejsze dla mnie jest to, że wciąga w zupełnie inny sposób, niż pozostałe książki. Nie ma jakichś zaskakujących zwrotów akcji, nie zaskakuje, nie wbija w fotel. Ale mimo to wciąga niesamowicie. To trochę tak, jakby owinęła się dookoła mnie niewidzialnymi sznurkami i nie pozwalała ani na chwilę przerwać czytania. Co sprawia, że książka ta jest taka niesamowita? Wciąż nie wiadomo. Być może to niemalże poetycki język Bułhakowa. A może to sama istota tej książki. Jej znaczenia, wartości z niej płynące. Jestem niemalże pewna, że gdy za jakiś czas ponownie sięgnę po tę książkę (a zrobię to na pewno, gdyż wkrótce będzie ona moją lekturą), wyniosę z niej coś nowego. Dojrzę jakieś ukryte metafory, których nie mogłam ujrzeć tym razem. Pytanie jeszcze, co mi się w niej tak bardzo spodobało? Bo skoro jestem nią tak oczarowana, musi być tego jakiś powód. Powodów jest wiele. Oczywiście Rosja oraz (prześmiewczy) stosunek Bułhakowa do Rosji tamtych czasów. Woland, miłość Mistrza i Małgorzaty, opowieść o Piłacie, którą czytałam z niemalże ekstazą. Ukazanie religii i ateistów, no i naturalnie Woland. Szatan, który pragnąc zła, wiecznie czyni dobro. A największą mą sympatię zdobył Behemot. Postać ta niemal od razu zdobyła moją sympatię i uwielbienie. "- Bardzo proszę o wydanie mi zaświadczenia - tocząc dzikim wzrokiem powiedział z wielkim naciskiem Mikołaj Iwanowicz - zaświadczenia, gdzie spędziłem dzisiejszą noc. (...) - Zaświadcza się niniejszym, że okaziciel niniejszego zaświadczenia, Mikołaj Iwanowicz, spędził wyżej wymienioną noc na balu u szatana, gdzie został zaangażowany jako środek lokomocji... otwórz, Hella, nawias, a w nawiasie napisz "wieprz". Podpisano - Behemot". Jest to książka, za którą Bułhakow oddał życie. Jej się nie odkłada na półkę, powoli o niej zapominając. Do tej książki wraca się nieustannie. To trochę tak jak z narkotykiem. Wzięło się raz, trzeba wziąć kolejny. Książka bez wad? Na to wygląda. Najwyraźniej owe wady nieźle się przede mną ukryły.
Mistrz i Małgorzata – wyreżyserowany przez Macieja Wojtyszkę i liczący cztery odcinki serial produkcji polskiej, będący ekranizacją powieści rosyjskiego pisarza Michaiła Bułhakowa pod tym samym tytułem. Powstał w 1988, natomiast jego premiera miała miejsce w 1990. Produkcja ta łączy w sobie elementy dramatu filmowego, fantasy, dramatu politycznego, filmu psychologicznego oraz
Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata Mistrz i Małgorzata to para tytułowych bohaterów. Dzieje ich miłości poznajemy dzięki opowieści pewnego pensjonariusza szpitala dla umysłowo chorych. Tą postacią jest sam mistrz. Poznali się niby przypadkiem na jednej z moskiewskich uliczek. Ona spacerowała, przekonana o bezsensie istnienia. Nie satysfakcjonowało jej dotychczasowe życie. Mimo bogactwa i dobrego, troskliwego męża nie czuła się spełniona emocjonalnie. Tęskniła za prawdziwym uczuciem; „No więc ona mówiła, że wyszła tego dnia z bukietem żółtych kwiatów właśnie po to, bym ją wreszcie odnalazł, i gdyby tak się nie stało, otrułaby się, bo jej życie było pozbawione sensu.” Mistrza poraziła nie tyle uroda dziewczyny, co „niezwykła, niesłychana samotność malująca się w jej oczach.” Od tamtej chwili zaczęli widywać się w tajemnicy. Piękna nieznajoma odwiedzała mistrza w jego malutkiej suterenie przy zaułku Arbackim. Skromne mieszkanko wynajmował za pieniądze, które udało mu się wygrać na loterii. Część wygranej powierzył „na przechowanie” ukochanej. Mistrz w tym czasie pisał swoją powieść, której fabuła niezwykle zainteresowała Małgorzatę. Stała się jego osobistą recenzentką. „(...) mówiła, że w tej powieści jest całe jej życie.” Zakochani razem spędzali czas i Małgorzata stała się potajemną żoną mistrza, tak też zaczęła go nazywać: „ przychodziła, natychmiast wkładała fartuch i w wąskim korytarzyku, gdzie był zlew, którego obecność tam z taką dumą podkreślał nieszczęsny chory, zapalała na drewnianym stole prymus i przygotowywała śniadanie, które zjadali następnie przy nakrytym owalnym stole w pierwszym pokoju. Kiedy zrywały się majowe burze, a tuż za oślepłymi okienkami z szumem płynęła ku ściekowi woda, grożąc zalaniem ich ostatniej przystani, zakochani rozpalali w piecu i piekli sobie w popielniku kartofle. (...) W suterenie rozlegały się śmiechy, a drzewa w ogródku po przejściu ulewy gubiły złamane przez wiatr gałązki i białe kiście.”Gdy mistrz ukończył powieść, oddał ją do przepisania, a następnie do recenzji. Te zaś były niepochlebne. Podjęta tematyka nie spodobała się krytykom. Dzieło odrzucono, a pisarz uznał, że jego życie i kariera literacka legły w gruzach. Zaczął chorować, odczuwał dziwne lęki. Ukochana radziła mu wyjazd nad Morze Czarne, ale zrezygnował. Poznał wówczas Alojzego Mogarycza. Zaprzyjaźnili się, lecz była to przyjaźń pozorna. Wkrótce mistrz zdecydował o spaleniu rękopisu. Fragmenty powieści ocaliła z płomieni Małgorzata. Anonimowi ludzie eksmitowali mistrza z jego sutereny w momencie, kiedy jego ukochana zdecydowała się porzucić męża. Z objawami choroby psychicznej mistrz trafił do szpitala. Pobyt w nim trwał dwa lata. Podejrzewał, że Małgorzata dawno o nim zapomniała i z pewnością już go nie kocha. Pomylił się. Gdy tylko zjawiła się w mieście świta Wolanda, Małgorzata „zaprzedała duszę diabłu”, by odzyskać ukochanego. Została wiedźmą i królową na szatańskim balu. Z uległej, kochającej, pięknej kobiety zmieniła się w walczącą o swoje szczęście, zmysłową, energiczną i mściwą czarownicę: zdemolowała mieszkanie publicysty Łatuńskiego, który na łamach prasy znieważył i ośmieszył mistrza; podrapała zdrajcę Alojzego Mogarycza: „ – Popamiętasz wiedźmę, popamiętasz1 – wczepiła się paznokciami w twarz Alojzego Mogarycza.” Wszechpotężny szatan pomógł zakochanym odbudować szczęście, ponadto zabrał ze sobą do innego wymiaru, by tam mogli cieszyć się z odzyskanego uczucia i napawać wiecznym spokojem. Najwyraźniej uznał, że współczesny, pełen absurdu i zakłamania świat, stałby się wrogiem ich miłości: „Popatrz, oto jest już przed tobą twój wieczysty dom, który otrzymałeś w nagrodę. Widzę już okno weneckie i dzikie wino, które wspina się aż pod sam dach. Oto twój dom, oto twój wieczysty dom.”Zobacz inne artykuły:Partner serwisu: kontakt | polityka cookies
Jesteś w: Ostatni dzwonek-> Mistrz i Małgorzata Historia Poncjusza Piłata i Jeszui Ha - Nocri Portrety obydwu postaci są inspirowane tekstami biblijnym, jednak w dziele mistrza zostały znacznie rozwinięte i przetworzone, zwłaszcza w prezentacji uczuć i myśli procuratora.
Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata Utwór rozpoczyna motto zaczerpnięte z dzieła J. W. Goethego pt. „Faust”. „... Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, Która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.” Część pierwsza 1. Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomymi W Moskwie, Na Patriarszych Prudach, spotkało się dwóch mężczyzn: Michał Aleksandrowicz Berlioz – przewodniczący Massolitu - literackiego stowarzyszenia stolicy oraz poeta Iwan Bezdomny. Dyskutowali na temat Chrystusa, podważając fakt jego istnienia. Przysiadł się do nich dziwny obcokrajowiec - profesor i wtrącił się do rozmowy. Próbował dowieść, że obydwaj się mylą, negując byt Boga i Jezusa. Przepowiedział Berliozowi rychłą śmierć przez ścięcie głowy. Zaczął też opowiadać pewną historię... W blasku zachodzącego słońca na Patriarszych Prudach rozmawiało dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał około czterdziestki, był niski, ciemnowłosy, trochę łysawy, odziany w letni garnitur – to Michał Aleksandrowicz Berlioz. Drugi, znacznie młodszy, rudawy, barczysty, ubrany w kraciastą koszulę i białe wymięte spodnie – to Iwan Nikołajewicz Ponyriow – poeta publikujący pod pseudonimem Bezdomny. Berlioz był redaktorem miesięcznika literackiego i prezesem jednego z największych stowarzyszeń literackich Moskwy - Massolitu. Literaci w duszny majowy wieczór zapragnęli napić się czegoś zimnego. W nieodległej budce z napojami poprosili o butelkę mineralnej, ale wody nie było, zażyczyli sobie piwo, ale to miało być dostarczone później. Musieli więc zadowolić się ciepłym napojem morelowym. Nagle prezes poczuł dziwny strach i dygotanie serca. Zapragnął gdzieś biec, uciekać. Pomyślał, że to z przemęczenia: „Co się ze mną dzieje? Nigdy jeszcze mi się to nie zdarzyło. Serce nawala. Jestem przemęczony...” Przez chwilę wydało mu się, że widzi rozmazaną, męską sylwetkę z malutką głową, odzianą w kusą kraciastą marynarkę utkaną jakby z powietrza. Stwierdził, że to niemożliwe, bo w życiu nie miał do czynienia ze zjawiskami „ – Uff, do diabła!”, spróbował się uspokoić i wrócił o przerwanego wykładu. Wykład dotyczył Jezusa Chrystusa. Berlioz, do kolejnego numeru pisma, zamówił poemat antyreligijny. Iwan Bezdomny taki poemat stworzył, ale redaktorowi nie podobała się w nim postać Chrystusa. Jezus był zbyt plastyczny, żywy, choć obdarzony najgorszymi cechami charakteru. Berliozowi nie chodziło o to, żeby ukazać Chrystusa jako dobrego bądź złego, lecz by dowieść, że w ogóle nie istniał. Na dowód tego zaczął przytaczać argumenty starożytnych historyków (Filona z Aleksandrii, Tacyta), z których wynikało niezbicie, że Jezus to „zwyczajny mitologiczny wymysł”- „bujda na resorach”, a jakiekolwiek wzmianki o nim są po prostu „wstawkami apokryfistów”. Apokryf Tekst biblijny lub inspirowany Biblią dotyczący postaci świętych i wydarzeń z nimi związanych, niezaliczany do ksiąg kanonicznych. Często jest to utwór nieznanego autorstwa albo wątpliwego pochodzenia i autentyczności, niejasny co do treści, tajemniczy, niekiedy pisany jako świadomie zamierzona mistyfikacja, rzekomy dokument z przeszłości, porównywalny z falsyfikatem. Przykładami apokryfów mogą być ewangelie innych apostołów Jezusa, które po dziś dzień zachowały się jedynie w formie cytatów, np. ewangelia Tomasza, ewangelia Filipa, ewangelia Judasza. Apokryfiści – twórcy apokryfów Berlioz twierdził, że chrześcijaństwo niczym nie różni się od innych religii wschodnich, bo w każdej z nich jakaś dziewica rodzi boga, a Jezus należy do postaci zmyślonych - jest tym, którego w istocie nigdy nie było. Podczas żarliwego wywodu ni stąd, ni zowąd zjawił się nieznajomy, u którego mężczyźni dopatrywali się cech obcokrajowca. Każdy z nich odbierał go inaczej. Jego późniejsze rysopisy miały po kilka wersji: „(...) pierwszy z nich stwierdza, że człowiek ów był niskiego wzrostu, miał złote zęby i utykał na prawą nogę. Drugi zaś twierdzi, że człowiek ten był wręcz olbrzymem, koronki na jego zębach były z platyny, a utykał na lewa nogę. Trzeci oznajmia lakonicznie, że wymieniony osobnik nie miał żadnych znaków szczególnych.”strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 Szybki test:Kto, przedstawiając się jako Timofiej Kwascow, poinformował milicję, że Nikanor Iwanowicz Bosy przechowuje w swoim domu walutę?a) Korowiowb) Azazelloc) Behemotd) WolandRozwiązanieWarionucha to:a) dyrektor artystyczny teatru Varietesb) administrator w teatrze Varietesc) dyrektor finansowy Varietesd) bufetowy w teatrze VarietesRozwiązanieMałgorzata przy pierwszym spotkaniu z mistrzem miała kwiaty koloru:a) żółtegob) białegoc) niebieskiegod) czerwonegoRozwiązanieWięcej pytań Zobacz inne artykuły: Partner serwisu: kontakt | polityka cookies
Teatr Capitol. Follow TeatrCapitol and others on SoundCloud. Z radością informujemy, że płyta CD z muzyką ze spektaklu "Mistrz i Małgorzata" wreszcie jest gotowa. Wydało ją wrocławskie wydawnictwo Luna Music, jest na niej 21 utworów - piosenki i utwory instrumentalne, od uwertury, nawiązującej do muzycznej awangardy rosyjskiej
Niewiele jest zdarzeń w życiu, które zapadają w pamięć tak silnie jak bal studniówkowy czy też uroczystość ostatniego dzwonka. To chwile, które pamięta się do końca życia, a w raz z upływającym czasem wspomina się je coraz bardziej pozytywnie i sentymentalnie. Właśnie w piątek 28 kwietnia, w samo południe w naszej szkole odbyła się kolejna coroczna uroczystość Ostatniego Dzwonka. Tym razem, trzy klasy uczniów, już abiturientów po raz ostatni usłyszały dźwięk szkolnego dzwonka. W trzech orszakach uczniów prowadzonych przez swych wychowawców prof. Katarzynę Wilk, prof. Bożenę Kamińską-Mrozek i prof. Karola Winiarskiego widzieliśmy tych, których nie będzie już widać, jak co dzień na szkolnych korytarzach. Niejednemu spośród nich zakręciła się łza w oku. Trzy lata pobytu w szkole, a dla niektórych nawet sześć wraz z gimnazjum, to wystarczająco dużo czasu aby zawiązać przyjaźnie i przyzwyczaić się na tyle, by teraz z wielkim sentymentem odnosić się do każdej chwili tutaj spędzonej. Tradycyjnie w przemówieniu Dyrektora Szkoły wybrzmiewała nuta sentymentu, ale także konkretnych ojcowskich rad dla wszystkich tych, którym już za kilka dni przyjdzie mierzyć się z wielkim intelektualnym wysiłkiem – z egzaminem maturalnym. Drugie klasy pożegnały trzecioklasistów też tradycyjnie, ciepłym słowem i wręczonym kwiatem. W imieniu nauczycieli, abiturientów pożegnał prof. Winiarski, w swoisty dla siebie sposób, przemówieniem pełnym sympatii i dowcipu wywołując lawiny śmiechu i oklasków. Część artystyczna uroczystości – to jak zwykle pokaz talentów i pomysłów naszych zdolnych uczniów. Cieszy niezmiernie fakt, że cała uczniowska brać naszej szkoły tak pięknie dba o tradycję tej uroczystości, ważnej w dwójnasób – bo jest ona nie tylko tradycją ale przede wszystkim potrzebą. Dla wielu z nas abiturientów, przyszłych i obecnych absolwentów, nasza szkoła zawsze będzie najważniejszym etapem naszej edukacji. Teraz jej brak – w naszych sercach wywołuje smutek. Ona zawsze dla nas będzie wielkim miłym wspomnieniem tego co działo się jeszcze wczoraj, niedokończonym obrazem rozpoczętego wrażenia. Serdecznie zapraszamy do przeglądania galerii z wydarzenia.
19. Małgorzata. Ukochana mistrza miała na imię Małgorzata i była nieszczęśliwą mężatką. Mistrz zniknął nagle z jej życia i obawiała się, że nigdy się już w nim nie pojawi. Pewnej nocy przyśnił jej się, a ona uwierzyła, że czeka ją coś dobrego. Ponieważ mąż Małgorzaty wyjechał, postanowiła spędzić czas wedle
9. Głupi dowcip Korowiowa Prezes spółdzielni mieszkaniowej - Nikanor Iwanowicz Bosy dostał się do opieczętowanego mieszkania Berlioza. Zauważył w nim dziwacznego mężczyznę w binoklach, który przedstawił się jako Korowiow. Nieproszony lokator nakazał zameldować na pobyt czasowy niejakiego Wolanda i jego świtę. Usługa miała być sowicie opłacona, ponadto Bosy otrzymał łapówkę. Zachowanie prezesa nie spodobało się messerowi. Za jego aprobatą Korowiow, przedstawiając się jako Timofiej Kwascow, poinformował milicję, że Nikanor Iwanowicz Bosy przechowuje w swoim domu walutę. Funkcjonariusze znienacka zjawili się w prywatnym mieszkaniu prezesa, przeszukali przewód wentylacyjny i znaleźli ukryte, nielegalne dolary, które uprzednio były „łapówkarskimi” rublami. Prezesa aresztowano. Nikanor Iwanowicz Bosy – prezes spółdzielni mieszkaniowej, do której należał dom numer 302 – A przy ulicy Sadowej zaczynał mieć kłopoty. Rozpoczęły się one od momentu śmierci Berlioza. Trzypokojowe mieszkanie denata zostało opieczętowane i oddane do dyspozycji spółdzielni, która mogła nim zawiadywać do momentu pojawienia się spadkobierców. Specjalna komisja zabezpieczyła rękopisy i rzeczy literata. Wtedy właśnie zaczęli pojawiać się pierwsi zainteresowani oraz napływać podania dotyczące wynajmu. Prezesa spółdzielni dręczono telefonami i wizytami. Udał się w końcu do owego mieszkania numer pięćdziesiąt. Zapasowymi kluczami otworzył drzwi, przywoływał Grunię, lecz służącej nie było. Zerwał pieczęcie z gabinetu redaktora, a przy jego biurku przyuważył nieznajomego mężczyznę w kraciastej marynareczce, w binoklach i w dżokejce. Zdziwił się jego obecnością, ponieważ przebywanie na terenie należącym do nieboszczyka było zabronione. Dziwny obywatel przedstawił się jako Korowiow – „tłumacz przy osobie cudzoziemca”. Wyjaśnił, że on i jego przełożony Woland są tu zgodnie z życzeniem i za aprobatą dyrektora Varietes – Stiepana Lichodiejewa, dopóki ów nie wróci z Jałty. Kazał poszukać Bosemu w teczce listu od Stiopy, w którym ten wyraża zgodę na gościnę i nakazuje zameldować gości na pobyt czasowy. W dodatku przysługa ta miała być sowicie opłacona przez samego mistrza czarnej biurze turystyki zagranicznej, z którym skontaktował się Bosy nie czyniono żadnych problemów z meldunkiem, wobec tego zawarto umowę. Według niej najemca miał zapłacić za tygodniowy pobyt swój i świty pięć tysięcy rubli. Prezes był niezmiernie rad z takiego obrotu sprawy, tym bardziej, że spółdzielnia przeżywała ostatnio kłopoty finansowe. Dodatkowo otrzymał zapłatę za fatygę – czterysta rubli. Skrępowany poprosił jeszcze o dwa bilety na „diaboliczny” występ – dla siebie i małżonki – Pelagii Antonowny, po czym dziwiąc się samemu sobie, że nie zapytał obcego o szczegóły dostania się do opieczętowanego mieszkania, opuścił je. Woland zirytował się wizytą prezesa i zapragnął go więcej nie widzieć: „Wystarczy, że rozkażesz, messer” – odrzekł Korowiow i wykręcił numer milicji. Przedstawił się jako jeden z lokatorów domu – Timofiej Kwascow i doniósł, że prezes spółdzielni przechowuje u siebie w łazience zawinięte w papier i ukryte w przewodzie wentylacyjnym dolary. Bosy po dotarciu do swojego lokum, wyjął pieniądze – czterysta rubli i schował je w przewodzie wentylacyjnym, a następnie spokojnie zasiadł do obiadu, który niechybnie przerwało przybycie funkcjonariuszy w cywilu powiadomionych o ukrytym „skarbie”. Poszukiwanie rozpoczęli od podejrzanego miejsca i znaleźli w nim czterysta nie rubli, ale dolarów. Prezes nie wiedział, jak się wytłumaczyć. Zrzucił winę na swoich wrogów i na bandytę w binoklach – Korowiowa, ale gdy sięgnął do teczki w celu okazania dowodów, niczego w niej nie znalazł. Nie było listu od Stiopy, umowy, paszportu cudzoziemca, ani biletów i, co gorsza, pieniędzy. Bosego wyprowadzono z mieszkania, a rzekomy denuncjator Kwascow zacierał ręce z radości, obserwując całą akcję. Po chwili jego również wywołano i 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 Annuszka przyczyniła się do śmierci Berlioza wylewając:a) wódkęb) kawęc) mlekod) olejNa polecenie Afraniusza, „wywabiła” zakochanego w niej Judę za miasto – do ogrodu Getsemani:a) Kamab) Masenac) Nisad) KiraAzazello rozmawiał po raz pierwszy z Małgorzatą:a) na placu przed Kremlemb) na Placu Smoleńskimc) na Patriarszych Prudachd) na Arbacie
zH3xO. 4zl94g471z.pages.dev/3464zl94g471z.pages.dev/2534zl94g471z.pages.dev/1154zl94g471z.pages.dev/1284zl94g471z.pages.dev/384zl94g471z.pages.dev/1124zl94g471z.pages.dev/1164zl94g471z.pages.dev/364zl94g471z.pages.dev/134
mistrz i małgorzata ostatni dzwonek