Kiedy po roku dziewczyny awansowały do II ligi, Żyła odeszła z klubu, a pozostała trójka walczyła o awans do I ligi (na zaplecze obecnej PLUS ligi). Po dwóch przegranych turniejach barażowych (pierwszy jeszcze z Żyłą w składzie) za trzecim razem w 2009 roku w końcu udało się wywalczyć upragnioną przepustkę.
W weekend zadebiutował nowy utwór od zespołu Bastard Brothers Bastard Brothers powraca z nowym singlem! "Memory Lane" to najnowsza produkcja grudziądzkiego zespołu Bastard Brothers. Na muzycy opowiadają o nowym utworze i jego przesłaniu. Grudziądzcy muzycy z formacji "Bastard Brothers" na początku maju gościli w Custom23 Studio, gdzie zarejestrowany został premierowy utwór. Producentem piosenki jest legenda polskiej sceny rockowej Piotr Łukaszewski. Bastard Brothers wraca w nowym składzie i z nową energią. Do grupy dołączył Łukasz Kowalski (gitara) oraz Kamil Nowosiad (perkusja). Do utworu powstał także teledysk zrealizowany przez trójmiejskie studio Square Up Film. Premiera odbyła się 24 lipca. Utwór "Memory Lane" jest holdem dla "rockowego" stylu życia, dla naszych idoli z młodych lat. Będąc nastolatkiem z wypiekami na twarzy oglądałem teledyski ze Stanów i marzyłem, aby ruszyć w trasę. Ta piosenka oddaje całą naszą miłość do "niegrzecznego" rocka sprzed lat - mówi Paweł Krykant z Bastard Brothers. „Memory Lane” to kawałek o nas. Tylko tyle i aż tyle. To cała prawda o Bastardach i mamy to szczęście, że pracujemy z cudownymi ludźmi, którzy potrafią tę prawdę uchwycić zarówno dźwiękowo, jak i w obrazkach. Dowodami są singiel, klip i sesja foto - dodaje Bartosz "Iwiś" Iwicki, również członek zespołu. Najnowszy utwór Bastard Brothers dostępny jest już w sieci. Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: online@

Przedszkole Tęczowy Domek, Grodzisk Mazowiecki. 551 likes · 26 talking about this · 27 were here. Tęczowy domek to przedszkole realizujące ideę edukacji włączającej, dbamy o edukację i wszech

W ten nadchodzący i upalny weekend Maria wybierze się do Lizbony, czyli jednego z najstarszych miast Europy. Zosia zabierze się za trzeci tom cyklu „Zakładnicy wolności”, a Kinga za jeden ze swoich sporych wyrzutów sumienia i – zgodnie z zasadą „najpierw książka, później film” – przeczyta „Blondynkę”, zanim jej ekranizacja pojawi się na Netfliksie. Ile to ja mam takich książek – muszę kupić, bo tak bardzo chcę to przeczytać. A potem leży to na stosie, jeden dzień, drugi. Zaczyna się tydzień i kolejny. Aż w końcu budzę się po roku lub dwóch i okazuje się, że książka dalej nieprzeczytana, a tu za chwilę pojawi się ekranizacja! Gdyby doszło do jakiejkolwiek rozprawy, nie miałabym nic na swoją obronę. Właściwie jedyne, co mogłabym powiedzieć, to „winna wszelkich zarzutów”.Dlatego w ten weekend zabieram się za jeden z moich wyrzutów sumienia. Książkę, którą oczywiście musiałam mieć jak najszybciej, bo tak bardzo chciałam ją przeczytać. Skończyło się jak zawsze, ale tego zapewne nie muszę wam mówić. A mówię o „Blondynce” Joyce Carol Oates. Netflix niedawno udostępnił zwiastun filmu na podstawie tej książki i to mi oczywiście przypomniało, że leży gdzieś tam wciśnięta między inne pozycje. Dosłownie, bo znajduje się w moim osobistym tetrisie w stoliku pod telewizorem. Nie będę wam pokazywać zdjęcia, jak to wygląda, bo niejednemu książkoholikowi mogą się potem śnić koszmary. A skoro jestem po dentyście i przed urlopem, to długa i wciągająca powieść wydaje się idealnym rozwiązaniem. No i w końcu „najpierw książka, później film”! Cykle, sagi rodzinne są dla mnie jak seriale: zżywam się z bohaterami i zastanawiam się, co będzie dalej. Pierwszy cykl, przy którym przepadłam i z wypiekami na twarzy czekałam na kolejną część, to „Kobiety z ulicy Grodzkiej”. Było tam wszystko: rodzinna klątwa, silne bohaterki i zwroty akcji, które sprawiały, że nie mogłam przestać czytać. Ale... żałuję, że cykl nie zakończył się na „Weronice”. Ostatnie 2 tomy nie przypadły mi do gustu. Trzeba wiedzieć, kiedy skończyć. Za to zaletą cyklu „Kamienica pod irysami” jest zakres czasowy akcji, który wyłamuje się ze schematu: przed wojną, wojna, po wojnie, bo opisuje piękne lata dwudzieste XX weekend zamierzam spędzić na wielkopolskiej wsi razem z bohaterami trzeciej części sagi „Zakładnicy wolności”. „Zakładników wolności” doceniam szczególnie za miejsce akcji, czyli Wielkopolskę. Nina Majewska–Brown daje czytelnikowi wyobrażenie, jak wyglądała okupacja w Kraju Warty. Mogłabym zapytać o to moją babcię, która lata wojenne spędziła z rodziną w Luboniu, ale nie mam odwagi. Opowiedziała jedną bardzo plastyczną historię: puszczała latawiec, aż podszedł niemiecki chłopiec, który wyjął scyzoryk i przeciął sznurek. Latawiec uleciał nie wiadomo gdzie. Niedawno przeczytałam, że latem mało się musi, a może wszystko. Niestety na wyczekany urlop muszę jeszcze trochę poczekać. Za to już teraz mogę wybrać się w podróż prosto do... jednego z najstarszych miast Europy. Na ten weekend wybrałam bowiem przewodnik po barwnej przeszłości Lizbony. Barry Hatton w książce „Lizbona. Królowa mórz” ożywia pamięć o wydarzeniach sprzed wieków: oblężeniu w 1147 roku, zamachu na króla, trzęsieniu ziemi, które w 1755 roku niemal zmiotło miasto z powierzchni ziemi (z fragmentem książki opowiadającym o tym kataklizmie czytelnicy mogą zapoznać się już teraz na portalu Ciekawostki utworzeniu republiki i mrokach dwudziestowiecznej dyktatury. Ale poza wielką historią znajdą się tu również opowieści o zwyczajnych ludziach, którzy towarzyszyli Lizbonie w jej długiej drodze od maleńkiego portowego miasteczka do stolicy nadzieję, że wkrótce ta czytelnicza podróż znajdzie swoją kontynuację w prawdziwym świecie – i będę mogła ruszyć przez urokliwe lizbońskie uliczki śladami opisanej przez Hattona „Królowej mórz”.[kk]

Jedni kibicują parze, obserwując ich poczynania wypiekami na twarzy, drudzy z kolei są negatywnie nastawieni i ostrzegają ją przed zbyt szybkim wchodzeniem w dorosłość. Mimo to młoda artystka wrzuca do sieci sporo zdjęć i filmików z ukochanym. Tym razem pokazała, jak Kevin przygotowuje sok z malin na jesień, a ona mu pomaga.

Tego jeszcze w historii polskiego hokeja nie było. Chyba nawet w świecie nigdy nie doszło do pojedynku najmłodszych adeptów hokejowej sztuki ( od pięciu do ośmiu lat) z profesjonalnym zespołem, mistrzem sezonu zasadniczego i głównym faworytem do mistrzostwa tej niecodziennej konfrontacji nie jest ważny, ważny był - jak to ujął kapitan „Szarotek”, Jarosław Różański – szczytny cel, by pomóc w zbiórce pieniędzy na sprzęt dla dzieci, które zaczynają przygodę z tą jakże piękną i męską dyscypliną sportu. Kibice nie zawiedli, nie skąpili też grosza. Za to trzeba wszystkim podziękować – aktorom widowiska, którzy uraczyli nas przednią zabawą i tym, którzy rzucili do puszki. Młodzi już godzinę przed meczem zbierali się w szatni. Z wypiekami na twarzy czekali na tych, których podziwiają i chcą ich naśladować. – Mój całą noc nie spał, tak bardzo był przejętym tym wydarzeniem – mówiła jedna z matek. Zawodowcy też przyznawali się do stresu. – Mam stres, bo to najważniejsze wydarzenie sezonu – śmiał się Przemysław Piekarz. – Mam w naborze dwóch bratanków i twierdzą, że muszą wujka pokonać – twierdził Tomek Malasiński, którzy wyszedł na lód, mimo iż rano dopiero dotarł do domu z Litwy. Tomasz Malasiński i jego bratankowie - Gramy bez obcokrajowców, ale musimy wygrać – mówił kierownik drużyny Wojasa, Jacek Kubowicz. - Czyżby ktoś obiecał im nagrodę? – zastanawiali się rodzice. W miarę wybicia godziny zero, gorączka wzrastała. Trybuny się zapełniały, a zniecierpliwieni młodzi hokeiści, już 35 minut przed pierwszym gwizdkiem wyjechali na lód. – Co goście nie dojechali? Boją się wyjść? Przecież obiecałem Voznikowi, że nie będziemy grać ciałem – żartował były arbiter, Marek Skalski, nie widząc na rozgrzewce „wojasowców”. Jako jeden z ostatnich do szatni przyszedł Martin Voznik, oczywiście przyprowadził ze sobą syna, który wystąpił przeciwko tacie. – Syn pokaże ci, gdzie „raki zimują” – zagadnął go jeden z fanów naboru. – Wybijemy im hokej z głowy – zripostował Voznik. Martin Voznik z synem - Pokażemy im, że się ich nie boimy. Złoimy im skórę – odgrażał się jeden z odważniejszych „szkrabów” z naboru. Za moment z wojowniczym okrzykiem na ustach wyprowadził swój zespół na lodowisko. Na tym skończyły się przedmeczowe wojenki, a rozpoczął się prawdziwy bój. Nie było zlituj się. Walka na całego. Dla Naboru nie było straconych krążków. Gdy źle się działo na lodzie, wychodziło ich na zmianę nawet dziesięciu. Młodzi rzucali się pod nogi mistrzom, przyjmowali krążek na ciało. – Ale grają ofiarnie – dziwił się wiceprezes SSA Wojas Podhale, Aleksander Bukański. Przybył, bo jak sam stwierdził „pańskie oko konia tuczy”. Czyżby trwała jakaś walka o miejsce w składzie na play off? Był bardzo tajemniczy, nie chciał zdradzać szczegółów. W boksie „Szarotek” tym razem za coachów robili - Michał Kubinek i Krzysztof Zborowski. „pańskie oko konia tuczy” Krzysztof Zborowski i Michał Kubinekw roli coachów – Umówiliśmy się, że przepuszczę 15 goli – żartował Tomek Rajski, zapytany ile razy skapituluje. Nie da się ukryć, że w pierwszych fragmentach meczu był najbardziej zapracowanym człowiekiem na tafli. Przeciwnicy go nie oszczędzali. Zwijał się jak w ukropie i mimo wspaniałych parad, pięć razy w pierwszej połowie ( grano dwa razy po 20 minut) musiał wyjmować krążek z siatki. Nabór prowadził już 3:0. – Ej, przyłóżmy się, bo straszliwie nami kręcą – apelował na ławce Wojasa, Przemysław Piekarz. – Może wprowadzimy szóstego gracza? – zastanawiał się Jarek Różański. Nim skończył, Rajski zdenerwowany nieporadnością swoich kolegów z pola, przechwycił krążek przejechał z nim całe lodowisko i zdobył gola. Sędziowie jednak go nie uznali, gdyż zastosowali „najnowszy” przepis IIHF. Więcej na bramkarza nałożyli karę 2 minut i… sam winowajca musiał udać się na ławkę kar. Wojas musiał sobie radzić bez bramkarza. Radził sobie wyśmienicie, bo zdobył nawet w tym okresie gola. Po raz drugi do siatki trafił Martin Voznik. – Masz śpiwór? – pytał go jeden z fanów. – Nie wiem czy się nie naraziłeś żonie i synowi. Noc możesz pod mostem spędzić. – Nie mogę wyjść z formy przed play off – usprawiedliwiał się największy żartowniś w podhalańskim obozie, ale chyba przemyślał sprawę, bo więcej razy już nie trafił do bramki Naboru. Nagle w boksie Wojasa pojawił się masażysta, Piotr Jarząbek z bidonami. Od razu mistrzowie nabrali wigoru i doprowadzili do wyrównania. Młodzi tylko zerkali na bidony i sięgnęliby po nie. – My na dopingu nie gramy – odparł jeden z rodziców. – My też. To bigos w płynie nam przyniósł – krzyknął jeden z hokeistów. Tymczasem w 18 minucie Nabór wykonywał rzut karny. Łukasz Kamiński ładnym zwodem oszukał Rajskiego, ale…trafił w słupek. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Boks Naboru straszliwie przeżywał każdą akcję. Nikt nie siedział, wszyscy stali, a akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Atak sunął to na jedną, to na drugą bramkę. Na gol, odpowiadano golem. Mecz zakończył się remisem i… totalną bijatyką. Starsi kibice zapewne pamiętają mistrzostwa świata 20 –latków i mecz Kanady z ZSRR, który przeszedł do historii światowego hokeja. Wtedy wszyscy hokeiści „naparzali się” na lodzie i mecz nie został dokończony. W tym przypadku walka trwała do końcowej syreny, bo sędziowie – chyba w ferworze walki - zapomnieli zatrzymać czas. Niemniej ten fragment meczu najbardziej się spodobał publiczności, która nagrodziła aktorów widowiska gromkimi brawami. Na zakończenie, dla publiczności „wojasowcy” wykonywali rzuty karne, aż do wyłonienia zwycięzcy. Został nim Piotr Kmiecik. - Fajna impreza. Oby więcej takich akcji na szczytny cel, bo hokej to drogi sport i nie zawsze stać rodziców na zakup drogiego sprzętu. Jeśli miasto wydaje spore pieniądze na widowiska plenerowe, to powinno też dać także najmłodszym adeptom hokejowej sztuki – powiedział kapitan Wojasa, Jarosław Różański. Nabór MMKS Podhale Nowy Targ – Wojas Podhale Nowy Targ 8:8 ( 5:5, 3:3)1:0 – Krauzowicz (2:20), 2:0 – Kapica (3:30), 3:0 – Cebula (5:10), 3:1 – Voznik (7:59), 4:1 – E. Bochnak (8:46), 4:2 – Voznik (10:09), 4:3 – Malasiński (12:57), 4:4 – Bryniczka (18:08), 5:4 – Krauzowicz (18:28),5:5 – Gruszka (18:53), 6:5 – Mrożek (23:42), 6:6 – Ziętara (26:12), 7:6 – Kapica (27:34), 7:7 – Piekarz (29:45), 8:7 – Krauzowicz (32:00), 8:8 – Piekarz (32:19). Nabór: Paweł Bizub, Mateusz Neuwelt – Hubert Kwiatkowski, Samuel Voznik, Maciej Lubelski, Bartłomiej Wsół, Łukasz Kaminski, Wojciech Matyasik, Szymon Kurowski, Krystian Maj, Jakub Malasiński, Kacper Malasiński, Maksymilian Rokicki, Mateusz Gruchacz, Jakub Klimas, Piotr Figas, Maciej Krajewski, Alan Krauzowicz, Marcin Mrożek, Mateusz Truty, Adrian Skalski, Patryk Chowaniec, Karol Cebula, Mirek Rokicki, Sebastian Brynkus, Nico Stanek, Grzegorz Wójtowicz, Jan szewczyk, Michał Podraza, Karol Fryźlewicz, Jakub Worwa, Fabian Kapica, Ernest Bochnak, Wiktor Bochnak, Adam Składowski. Trenerzy: Franciszek Klocek i Janusz Hajnos. Wojas: Tomasz Rajski – Jarosław Różański, Krzysztof Zapała, Maciej Sulka, Piotr Ziętara, Martin Voznik, Kasper Bryniczka, Przemysław Piekarz, Sebastian Łabuz, Artur Kret, Piotr Kmiecik, Bartłomiej Gaj, Dariusz Gruszka, Krystian Dziubinski, Tomasz Malasiński. Coach. Michał Kubinek i Krzysztof Zborowski. Tekst Stefan Leśniowski Zdjęcia Patryk Karecki
Poznańska pisarka Małgorzata Musierowicz stworzyła sagę rodziny Borejków, którą czytałam z wypiekami na twarzy, podobnie jak większość dojrzewających dziewcząt rocznik 1985. Chłopaki

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w pełni. Niezależnie od tego, czy z wypiekami na twarzy śledzicie perypetie wszystkich drużyn w turnieju, ściskacie kciuki jedynie za reprezentację Polski albo – w co trudno mi uwierzyć – w ogóle nie interesujecie się przebiegiem Euro 2016, z pewnością dostrzegacie na każdym kroku piłkarską jej i my – dlatego poniżej znajdziecie najciekawsze cytaty znanych piłkarzy, trenerów i osób spoza świata sportu, za to traktujących właśnie o piłce nożnej. Niektóre z nich wykraczają daleko poza tematykę związaną z piłką nożną – i naprawdę warto je zapamiętać :).Piłka nożna jest najważniejszą wśród rzeczy nieważnych.– Franz BeckenbauerChodzi o to, żeby strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika.– Kazimierz GórskiTo właściwie było podwórko przed moim domem w Lesznie. Drzewa były słupkami. Poprzeczek brak. Jak piłka poleciała nad ogrodzeniem, to wiadomo, że gola nie było. Jak uderzyła w siatkę, to bramka. Graliśmy tam z sąsiadem całymi dniami aż do zmroku.– Robert LewandowskiDorośli mężczyźni uganiają się za kawałkiem skóry, dają się kopać po nogach, a czasami i gdzie indziej, tylko dlatego, żeby ich koledzy mogli w tym samym czasie wbić ten kawał skóry w brudną siatkę, do której dostępu broni umazany w błocie mężczyzna, który nie biega po boisku, tylko czeka, aż mu rozkwaszą twarz piłką.– Katarzyna Grochola, Ja wam pokażę!Życie jest jak piłka nożna – druga połowa meczu jest zawsze ciekawsza. – serial I kto tu rządzi? Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Widzowie z wypiekami na twarzy czekali na kolejne odcinki, w których mogli podglądać to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Równie dużą popularnością cieszył się reality show pt Na pewno czekaliście z wypiekami na twarzy, żeby do promki Orlenu, Lotosu, BP i MOYA, dołączyła wreszcie czerwono-żółta muszelka. I oto jest. Brytyjsko-holenderski koncern petrochemiczny, który w Polsce ma 415 stacji paliw, też daje szalone 30 groszy upustu na każdy zatankowany litr paliwa. Ale są też różnice. Shell jest czwarty pod względem liczby stacji paliw w Polsce, ale do tej pory nie reagował na działania konkurencji, czyli wakacyjne promocje, które zostawiają w kieszeniach Polaków setki groszy. Oczywiście Shell miał swoje paliwowe wtorki i czwartki, które umożliwiają tankownie paliwa premium w cenie zwykłej wachy, ale o żadnych specjalnych zniżkach nie było mowy. To się wreszcie zmieniło. Jakie są warunki tańszego tankowania na czerwono-żółtych stacjach benzynowych? Oczywiście wpierw trzeba stać się lojalnym klientem Shella, czyli dołączyć do programu ClubSmart. Obniżka nie dotyczy paliw Premium a jedynie Pb 95 i ropy. Zatankować można do 50 litrów na raz, czyli podobnie jak w przypadku oferty Orlenu, ale za to nie ma limitów tankowań. Co ciekawe, dotychczasowe tańsze wtorki i czwartki paliw premium, nadal pozostają. Przypomnijmy jeszcze, że promocyjną karuzelę odpalił najpierw wspomniany Orlen. Akcja wystartowała 27 czerwca i bardzo szybko okazało się, że 30-groszowy rabat rzeczywiście skusił tysiące Polaków do skorzystania z oferty państwowego koncernu. Można było się o tym przekonać obserwując rekordową popularność aplikacji VITAY na platformach Google Play i App Store. Apka Orlenu znalazła się nieoczekiwanie na pierwszy miejscu pobierania wśród wszystkich programów obu platform. To dzięki VITAY klienci Orlenu mogą skorzystać z maksymalnej kwoty upustu. Ale Daniel Objatek wprowadził również istotne ograniczenia. Promocja dotyczy tylko trzech tankowań miesięcznie, do 50 litrów każde. Tego warunku nie wprowadził natomiast koncern BP. Zniżka brytyjskiej sieci również wynosi 30 groszy za każdy zatankowany litr paliwa, ale nie ma ograniczeń, co do liczby tankowań i ilości benzyny lub ropy. I bardzo pięknie, tylko że promocyjna oferta BP skierowana jest do kierowców posiadających kartę Payback. Czyli… znowu wędzidło. MOYA tego nie robi, natomiast nasz dzisiejszy bohater, sieć Shell, podobnie jak Orlen i BP wymaga uczestnictwa w swoim programie lojalnościowym. Ale nie czepiajmy się. 30-groszy piechotą nie chodzi, prawda? Twoje dziecko z wypiekami na twarzy będzie oglądać ilustracje pełne licznych detali, a na deser rozwiąże ciekawe zagadki. To książka nie tylko do czytania, ale głównie do oglądania, zgadywania i opowia Data utworzenia: 29 maja 2017, 17:25. Tegoroczni maturzyści z wypiekami na twarzy czekają na wyniki swojego egzaminu dojrzałości. Wśród nich jest również Julia Wieniawa oraz Julia Wróblewska. Jednak celebrytki zdają się nie przejmować swoimi wynikami. Być może dlatego, że obie planują sobie zrobić roczną przerwę od nauki. Na razie Wieniawa i Wróblewska chcą skupić się na swoich karierach. Julia Wieniawa i Julia Wróblewska Foto: Aleksander Majdański / Julia Wieniawa i Julia Wróblewska w tym roku przystąpiły do egzaminu dojrzałości. Pierwsza z nich zdawała się nim kompletnie nie przejmować. Gwiazdka „ tuż przed maturą wyjechała bowiem z przyjaciółmi do Włoch, gdzie cieszyła się urokami życia. Z kolei jej koleżanka Julia Wróblewska solidnie powtarzała materiał, czym nie omieszkała pochwalić się podczas wizyty w „Dzień Dobry TVN”. Na razie celebrytki znają wyniki ustnych egzaminów. Jak zapewniają, zdały je śpiewająco. Wyniki pozostałych egzaminów będą znane dopiero około 30 czerwca. Jednak ani Wieniawa ani Wróblewska nie czekają na nie z wypiekami na twarzy. Wszystko dlatego, że obie nie będą brały udziały w rekrutacji na studia wyższe. Julia Wróblewska już podczas wizyty w „śniadaniówce” zapowiedziała, że chce sobie zrobić tzw. „gap year”, czyli roczną przerwę od nauki. Celebrytka pragnie skupić się na rozwijaniu swoich pasji i podróżowaniu, ponieważ jest zmęczona ciągłą pracą. Wróblewska zaznaczyła, że od najmłodszych lat grała w filmach i serialach, godząc to z nauką w szkole, dlatego teraz potrzebuje czasu dla siebie. Jest jeszcze inny powód takiej decyzji. – Dostałam ciekawą propozycję, niezwiązaną z aktorstwem. Nie dałabym rady pracować i studiować – zdradza w rozmowie z „Fleszem” Wróblewska. Z kolei Julia Wieniawa, która od pół roku jest w związku z Antkiem Królikowskim, również potrzebuje zrobić sobie przerwę od nauki. Ten czas pragnie wykorzystać na rozwijanie swojej kariery muzycznej. Przypomnijmy, że Wieniawa nagrała niedawno piosenkę „Na zawsze”, którą można usłyszeć na płycie Flirtini „Heartbreaks & Promises Vol. 3”. – Negocjuję właśnie kontrakt z wytwórnią i pracuję nad materiałem na płytę. Zaczynam też grać pierwsze koncerty – chwali się Julia Wieniawa w rozmowie z dwutygodnikiem. Jak myślicie, czy po tej przerwie gwiazdki będą jeszcze chciały wrócić do nauki? Zobacz także Zobacz także: Matka Julii Wróblewskiej dla Faktu: nie zabronię jej palenia Julia Wróblewska nie zda matury przez to zdjęcie? /10 Julia Wieniawa Aleksander Majdański / Gwiazdka „ nie przejmowała się za bardzo nauką do matury /10 Julia Wieniawa Michał Pieściuk / Tuż przed maturą gwiazdka wyjechała z przyjaciółmi do Włoch /10 Julia Wróblewska Michał Pieściuk / Z kolei koleżanka Wieniawy wykorzystała ostatnie dni przed maturą na powtarzanie materiału /10 Julia Wróblewska Instagram Celebrytka podczas wizyty w „śniadaniówce” oznajmiła, że chce sobie zrobić roczną przerwę od nauki /10 Julia Wieniawa Aleksander Majdański / Julia Wieniawa również chce zawiesić naukę /10 Julia Wieniawa Andrzej Marchwiński / Ten rok gwiazdka wykorzysta na rozwijanie swojej kariery muzycznej /10 Julia Wróblewska Aleksander Majdański / Z kolei Julia Wróblewska chce trochę odpocząć od nauki i pracy /10 Julia Wróblewska Aleksander Majdański / Oprócz tego celebrytka dostała ponoć ciekawą propozycję niezwiązaną z aktorstwem /10 Julia Wieniawa Instagram Myślicie, że dziewczyny wrócą jeszcze do nauki? /10 Julia Wróblewska Michał Pieściuk / Czy podjęły dobrą decyzję? Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: ZqeNq.
  • 4zl94g471z.pages.dev/348
  • 4zl94g471z.pages.dev/393
  • 4zl94g471z.pages.dev/245
  • 4zl94g471z.pages.dev/309
  • 4zl94g471z.pages.dev/190
  • 4zl94g471z.pages.dev/43
  • 4zl94g471z.pages.dev/209
  • 4zl94g471z.pages.dev/215
  • 4zl94g471z.pages.dev/266
  • z wypiekami na twarzy